Ya Hozna III

Teksty piosenek z CD "Ya Hozna - Szafa gra" (1995)


Sławomir Wolski


Prywatna własność

Prywatne, prywatne słowa,
całe kaskady moich słów,
po co je w obce usta chować,
jakby nie było własnych ust?

Prywatne, prywatne nuty,
długich korali cały stos,
nagle z melodii mych wyzute,
że nawet nie brzmi własny głos.

Prywatne, prywatne gesty,
zaczarowany ramion krąg,
kupili ludzie i odeszli,
teraz ich brak dla własnych rąk.

Prywatne, prywatne kroki,
mój zadyszany drogi kurz,
uczą się chodzić obce nogi,
jakby nie było własnych nóg.

Prywatne, prywatne życie,
otwieram drzwi i słyszę śmiech.
Pytanie: dłużnik, czy wierzyciel?
Odpowiedź: moja własna śmierć!


muzyka - Sławomir Wolski
ZAIKS © 1995



***


Sławomir Wolski


Bezrobotna ballada

Bezrobotne moje ręce,
po kieszeniach miejsca brak,
wokół kciuka kciukiem kręcę,
taki młyn to żaden fach.

Bezrobotne moje nogi
i zwolniony z marszu krok,
raz przy oknie, raz przy progu,
na jałowym biegu wciąż.

Na etacie, na etacie
byłoby cudownie, bracie,
na posadzie, na posadzie,
choćby i w zakładzie
pogrzebo...
Na etacie, na etacie
byłoby cudownie, bracie,
na zasiłku nie ma co,
na zasiłku samo dno.

Bezrobotne moje serce,
wyrzuciłaś je na bruk,
pracowało jak najęte
i sprawiłaś zawód mu.

Bezrobotna moja głowa,
wyleciały myśli z niej,
nie żal myśli, stażu szkoda,
do łamania rwała się.

Na etacie, na etacie
byłoby cudownie, bracie,
na posadzie, na posadzie,
choćby i w zakładzie
pogrzebo...
Na etacie, na etacie
byłoby cudownie, bracie,
na zasiłku nie ma co,
na zasiłku samo dno.

Bezrobotna ta ballada,
sam wylałem ją za drzwi,
niech na akord swój zarabia,
póki młodo jeszcze brzmi.

Na etacie, na etacie
byłoby cudownie, bracie,
na posadzie, na posadzie,
choćby i w zakładzie
pogrzebo...
Na etacie, na etacie
byłoby cudownie, bracie,
na zasiłku nie ma co,
na zasiłku samo dno!


muzyka - Sławomir Wolski
ZAIKS © 1995



***


Sławomir Wolski


W szafie

Moja pani miauczy, marudzi
i chce ślubu, bo marzec już był,
a ja tylko mam plecy dla ludzi,
czyli to, co mi dał każdy z nich.

Dwaj synkowie z laserów już grzeją,
więc do szafy, by chwilę być sam,
w szafie stoi mój akordeon,
szafa gra!

Jeden żyd w szafie cudem ocalał,
pewna Olga oddała się w niej,
jakiś amant po latach się znalazł,
w sztuce ktoś wykorzystał ją też.

Uporczywie czepiłem się mebla,
bo nie obcy mi jest mebla stan,
pewnie znowu swój temat przegram,
szafa gra!

To nie chmury, to tylko koszule,
to nie gwiazdy, to moli rój,
nie Paryżem tu pachnie, lecz bólem,
a ten frak - też fałszywy strój.

Po kieszeniach wyprane banknoty,
nie ma echa, choćbym się darł,
po co myśleć i śpiewać o tym,
szafa gra!


muzyka - Sławomir Wolski
ZAIKS © 1995



***


Sławomir Wolski


Miłość piękna jest jak

Miłość piękna jest jak cyklon,
(mam na myśli huragany o imionach kobiet),
choćby ją po trzykroć wykląć,
pustka pozostaje po niej.

Miłość piękna jest jak pożar,
(ci strażacy serc, a tamci podżegacze wzruszeń),
bez niej zimno, a z nią gorze,
trawi ciało, spala duszę.

Miłość piękna jest jak powódź,
choć zalewa czasem krwią,
skacze się w te wiry znowu,
nie pytając, gdzie jest dno.

Miłość piękna jest jak dżuma,
(ta jedynie epidemia może ludzkość zgubić),
nikt zarazy nie zrozumiał,
a przenosić każdy lubi.

Miłość piękna jest jak horror,
(narzeczony Jekkyl w męża Hyde’a się zamienia),
budzi strach, a umie wciągnąć,
rzecz jest w pełni przerażenia.

Miłość piękna jest jak wojna,
dezertera czeka śmierć,
daj się do niewoli pojmać,
można pokój z kuchnią mieć!


muzyka - Sławomir Wolski
ZAIKS © 1991



***


Sławomir Wolski


Blues na trzy

Na trzy-czwarte niech będzie ten blues,
nie murzyński, nie biały, lecz mój,
niech poskacze przede mną jak pies,
co kulawy i słuchać mnie chce,
chać mnie chce.

Na molowo niech zabrzmi ten stwór,
kiedy śpiewam, to taki mam strój,
nie obchodzi mnie ton, ani styl,
gdy chcę bluesa walcować na trzy,
wać na trzy.

Pani mówi, że smutek i deszcz,
też tak czuję, wszak mokro mi jest,
pani mówi, że ściskam jak mróz,
widać zimno, bo taki jest blues,
ki jest blues.

Kelnereczka jest zgrabna jak wiersz,
autobusem do domu ją wieźć,
potem bilet przytulić do ust,
niech się sam wyprostuje mój blues,
je mój blues.

Po trójkącie się snuję jak cień,
może on jest Bermudzki, kto wie,
ciasny dom, ciasna praca i bar,
niby kąty, a miejsca w nich brak,
miejsca brak!


muzyka - Sławomir Wolski
ZAIKS © 1995



***


Sławomir Wolski


Z kufla blues

Jeśli ktoś żyje, widać powziął to ryzyko,
kto ryzykuje, decyduje się, by żyć...
tak zapętlona jest egzystencjalna nicość,
by ją rozplątać, trzeba czasem piwo pić.

Kto pije piwo, lubi pijąc słuchać bluesa,
kto czuje bluesa, lubi czując funa ćmić...
nic lepiej w knajpie szmeru życia nie zagłusza,
niż muzykanci, wlewający w uszy dym.

Z kufla blues,
do kufla łzy,
znów do ust
ten gorzki płyn!

Gdy tak zaglądam do rżniętego cudnie kubka,
w którym niedawno był musztardy złoty smar,
chcę w jego gardle swe problemy wszystkie upchać,
komuś za kołnierz wylać i opuścić bar.

Lecz krzesło wagę ma i stół też nieźle waży,
więc lekceważę to, co ważne i ma sens,
jedni wychodzą stąd na twarzy, inni z twarzą
i tylko barman z tych dramatów cieszy się.

Z kufla blues,
do kufla łzy,
znów do ust
ten gorzki płyn!

A tak naprawdę, to nie piwo ścieram z czoła,
jedno jest jasne, że mam pełne usta słów,
taka jest dola muzykanta-nie-idola:
wymyślić refren i gościowi dać na stół.

Z kufla blues,
do kufla łzy,
znów do ust
ten gorzki płyn!


muzyka - Sławomir Wolski
ZAIKS © 1995



***


Sławomir Wolski


Zwykła wariatka

Gadała trzeźwo, a drażnił dym,
chodziła prosto, choć z byle kim,
przy każdym stole łamała styl,
z taką się cackać
nie ma co - zwykła wariatka.

Przedmioty znaczą, o ile są,
pożyczyć łatwo, a oddać - skąd,
dla niej to pestka, dla innych miąższ,
z taką się cackać
nie ma co - zwykła wariatka.

Mówiła dzieciom o śmierci much,
patrzyły na nią jak w ramy snu,
nie było siły, prócz ciętych słów,
z taką się cackać
nie ma co - zwykła wariatka.

Może to prawda, a może nic,
ona z Księżyca, a z Marsa my,
jakże zbawienne bywają drzwi,
z taką się cackać
nie ma co - zwykła wariatka.

Na sznurze zegar przy lampie drgał,
ktoś go odcinał po paru dniach,
wzywała duchy w godzinie zła,
z taką się cackać
nie ma co - zwykła wariatka.

Ozdobna kartka i żadnych łez,
na papeterii kwiecisty kleks,
nieskładne słowa, że tylko drzeć,
z taką się cackać
nie ma co - zwykła wariatka.


muzyka - Sławomir Wolski
ZAIKS © 1991



***


Sławomir Wolski


Ostatni odlot

W słoiku twista tańczy strach,
bulgocze w kapslu moja twarz,
najtańsze wino zmieniam w krew
i strumień żył zaczyna wrzeć.

Wyciągam górę, oto szczyt,
koloratura moich dni,
i nagle mur, graniczny słup,
i słyszę własne, wielkie „dup!”

„Piekielne pomysły
działają na zmysły,
a dusza gdzieś skryta,
nikt o nią nie pyta.”

Te akwarele czystych form,
te barwne gwasze, w których Freud,
fiolety twarzy, brązy ust,
oryginalny polski blues.

Sufit ze ścianą łączy grzyb,
sufit się sypie, ściana drży,
dwa kapelusze, para nóg
i zaraz dobrze będzie znów.

„Piekielne pomysły
działają na zmysły,
a dusza gdzieś skryta,
nikt o nią nie pyta.”

W środku gazety po mnie ślad,
litania nazwisk pełna dat,
goście płakali, płynął śpiew,
kaszlał w akordeonie miech.

Życie bez pointy dane jest,
księdzu, artyście, dziwce, mnie,
a ci panowie, cały chór,
mogą refrenem dalej truć.

„Piekielne pomysły
działają na zmysły,
a dusza gdzieś skryta,
nikt o nią nie pyta.”


muzyka - Sławomir Wolski
refren jest cytatem z dramatu Witkacego „Wariat i zakonnica”
ZAIKS © 1991



***


Sławomir Wolski


Kantor

Pali się ulica,
susza trwała wiek,
w biurach i piwnicach
modlą się.
Dymu gęste chmary
gniotą miasta dach,
zaraz się zawali
cały świat.

Leci grad pieniędzy,
wytęskniony deszcz,
tłum wyciąga ręce,
klaszcze w nie.
Język liczebników
zabił mowę zdań,
kwitnie na trawniku
wielki targ.

Kantor, kantor za każdym rogiem,
mistrz Tadeusz przewraca się w grobie.
Kantor, kantor, do kasy wyścig,
Nowa Sztuka Wymiany Myśli!

Ciągną na trotuar
drabiniasty wóz,
w nim kapusty góra
wyżej głów.
Dziesięć metrów papy,
gwoździ garść i młot,
na krzyż pięć sękatych
i już kiosk.

Baba jak straszydło
obejmuje kram,
mydło i liczydło
w zębach ma.
Kręci się teatrzyk,
jeszcze tylko szyld,
kantor jak się patrzy,
w dzwony bić!

Kantor, kantor za każdym rogiem,
mistrz Tadeusz przewraca się w grobie.
Kantor, kantor, do kasy wyścig,
Nowa Sztuka Wymiany Myśli!


muzyka - Sławomir Wolski
ZAIKS © 1995


_______________________________

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz